Menu główne:
Na początku ubiegłego wieku, podobnie jak współcześnie, wszelkie kataklizmy i ludzkie dramaty ściągały rzesze gapiów. Ograniczony dostęp do wiadomości, których jedynym źródłem była ówczesna prasa powodował, że na miejscu każdej z katastrof, oprócz mieszkańców, pojawiali się tylko nieliczni reporterzy i przedstawiciele lokalnych wydawnictw. To dzięki ich pracy, zachowanej w formie korespondencji prasowych okraszonych bezcennymi fotografiami dokumentującymi chwile grozy, mamy współcześnie możliwość poznania skutków żywiołów.
Corocznie 7 listopada, obchodzimy kolejną rocznicę najbardziej spektakularnej katastrofy budowlanej spośród tych, które miały miejsce w Inowrocławiu. Będący jej konsekwencją niewyobrażalny dramat, jakim było dla mieszkańców zniszczenie ich dotychczasowego majątku sprawia, że po ponad stu latach przyglądamy się tym miejscom z pewną trwogą licząc, że sami podobnych tragedi nigdy nie doświadczymy.
Druga z prezentowanych widokówek również ukazała się nakładem 'Kujawischer Bote'. W oryginale składają się na nią dwa widoki w pionowym zestawienu: ten wyżej prezentowany wraz z kadrem omawianym w kolejnym akapicie. W porównaniu do wcześniejszego zdjęcia widać postępujący proces niszczenia kamienicy. Do południa 8 listopada zawaliła się blisko połowa budynku. Kolejne obsunięcia nastąpiły po południu i w nocy oraz następnego ranka (9 listopada). Zniknęła w otchłani resztka południowej elewacji (z reklamami) oraz klatka schodowa, odsłaniając przy tym m.in. wnętrza przylegających do niej lokali. Widzimy tam zaścielone kołdrą łóżko, a piętro niżej pokój z krzesłem, komodą i obrazem na ścianie (fot.2). Podobny widok ukazuje nam szczytowe mieszkanie na pierwszym piętrze, które na poprzednim zdjęciu zasłonięte było zawalonym drewnianym stropem (fot.3). Do tego momentu połać dachu jest jeszcze cała, lecz osłabiona konstrukcja pod swoim ciężarem zaczyna się załamywać. Widać też, że pomieszczenia gospodarcze zlokalizowane w głębi posesji zaczynają się zapadać, a zatem zapadlisko zwiększało swą średnicę w kierunku północno-zachodnim.
10 listopada. Dramat trwa... Na miejscu zdarzenia pojawiają się osoby cywilne, zapewne urzędnicy (pośród których charakterystycznym wydaje się być jegomość z dokumentacją pod pachą) oraz pruscy żandarmi pilnujący mienia i ewakuowanych sąsiednich budynków. Widać, że są świadomi wykonywania fotografii, gdyż pozują spoglądając w stronę fotografa. Jeden z funkcjonariuszy nie wytrzymał stania w bezruchu, stąd też jego sylwetka niczym rozmazane widmo stoi nad czeluścią (fot.4). Z kamienicy pozostaje ostatni fragment stanowiący 1/3 pierwotnej wielkości. To część domu, w której znajduje się m.in. mieszkanie głównego kierownika poczty - Rozwarskiego. Zapadła się już druga klatka schodowa oraz kolejne ściany, co pozwala nam zajrzeć do wnętrza kolejnych mieszkań. Tym razem jakość zdjęcia umożliwia precyzyjną identyfikację mienia. I tak w mieszkaniu na drugim piętrze podziwiać możemy głowy jelonków, nad którymi wiszą trzy duże obrazy. Jeden z nich wygląda na portret, zapewne rodzinną pamiątkę. Tuż pod nimi znalazło się również miejsce na torebkę (fot.5). Natomiast piętro niżej, zapewne w wyniku pospiesznej ewakuacji, na ścianie pozostał wiszący płaszcz w towarzystwie jeszcze całego lustra (fot.6). Na parterze widzimy osłonięte od góry zapadniętym stropem pomieszczenie, w którym do ściany przylega stół (fot.7).To ostatnie znane mi zdjęcie, na którym widać jeszcze budynek. Sąsiednie domy ze względów bezpieczeństwa na polecenie nadzoru budowlanego zostały ewakuowane przez spontanicznie pomagających mieszkańców oraz przybyłe na miejsce zdarzenia służby. Spośród tych ostatnich jako pierwsza na miejscu pojawiła się straż pożarna oraz zespół medyczny Czerwonego Krzyża, a wraz z nimi policja i żołnierze z lokalnego garnizonu. Rodziny, które stały się bezdomne, zostały tymczasowo zakwaterowane i zaprowiantowane przez władze w wolnych mieszkaniach i pensjonatach. Ciekawostką jest fakt, że ta foto widokówka została wysłana 15 listopada 1911 roku, a więc w tydzień po katastrofie! Niestety, treść korespondencji jak i miejscowość, do której nadawca wysłał zdjęcie pozostaną zagadką, ponieważ są niewyraźne.